Janowicza last minute

05:42

Z Jerzym Janowiczem na lotnisku Okęcie, lipiec 2014 r.


Jeśli Jerzy Janowicz nie chce do reszty zmarnować swojej kariery to rok 2017 jest chyba ostatnim by zacząć ją odbudowywać. Lata lecą nieubłaganie. Janowicz nie jest już młodym-zdolnym, coraz bliżej mu do miana jednego z najbardziej zmarnowanych tenisowych talentów ostatnich lat. Co musi się stać, żeby polski tenisista ponownie zaczął odnosić sukcesy?


Listopad 2012 – Janowicz dociera do finału ATP World Tour Masters 1000 w Paryżu, po drodze pokonując Cilicia, Murraya, Verdesaco i Simona. W tamtym miesiącu Polak kończy też 22 lata. Świat tenisa stoi przed nim otworem. Od tego czasu: tysiące zszarganych nerwów, setki złamanych rakiet, kontuzje, fochy i jeden półfinał Wielkiego Szlema (Wimbledon 2013). Bilans zdecydowanie negatywny. 

A czas płynie i płynie. Dziś Janowicz ma już prawie 27 lat. Nie jest to więc zawodnik młodego pokolenia, perspektywiczny. 16 lutego 2017 roku Janowicz błąka się po peryferiach światowego tenisa. Urazy i słabsza forma (albo odwrotna kolejność) sprawiły, iż Polak plasuje się na dalekim 248 miejscu w rankingu ATP. Jest co prawda tym samym obecnie najwyżej sklasyfikowanym w rankingu polskim tenisistą (o zgrozo!). Jednakże jakie to pocieszenie jeśli 13 sierpnia 2013 roku był na 14. miejscu w rankingu. Nigdy później tak wysoko już nie był. Z dzisiejszej perspektywy brzmi to jak jakiś nierealny sen. Sen, a raczej obecnie marazm, z którego czym prędzej Janowicz musi się wydostać.

Od 2012 roku wiele się zmieniło. Tzw. "młode strzelby" (Raonić, Dimitrow czy Cilić) dorosły i na stałe zagościły na tenisowych salonach. Potrafią rzucić wyzwanie Federerowi, Djokovicowi, Nadalowi czy Murray’owi. Niestety wśród nich nie ma Janowicza. Nie ma choć jeszcze za dzieciaka był. W 2007 roku w finale prestiżowych mistrzostw juniorów w tenisie Orange Bowl młody Polak przegrał nieznacznie z Dimitrowem. Później ich kariery rozwinęły się jednak w diametralnie inny sposób. W 2012 roku po udanym turnieju w Paryżu Janowicz był na ustach wielu komentatorów. Chwalony zewsząd za nowoczesny styl gry, mocny serwis, przebojowość. Dziś? Dziś nawet nie jest już krytykowany co po prostu… pomijany. Nowi młodzi zdolni to Alexander Zverev czy Borna Corić. Czy prawie 27-letni Janowicz może jeszcze wrócić do światowej czołówki? Moim zdaniem tak. Wszystko zależy od niego. A konkretnie od jego głowy.

O Janowiczu usłyszałem pierwszy raz gdzieś około 2010 roku. Zawsze był wybuchowy, nietuzinkowy i psychicznie nie do końca ustabilizowany. 2012 rok i wspomniany turniej w Paryżu ukazał jak wielki talent drzemie w tym tenisiście ale jednocześnie jak bardzo tykającą bombą jest jego osobowość. Tenis oglądam od kilkunastu lat, różne rzeczy widziałem na korcie, ale żeby zawodnik po zwycięstwie z radości rozrywał swoją koszulkę – to był dla mnie widok niecodzienny. Pewne novum. A łodzian w ten osobliwy sposób reagował w paryskiej hali na kolejne zwycięstwa. Pierwsze oznaki emocjonalnych kłopotów Janowicza, które z czasem przerodziły się w skazę, która zdominowała jego talent. W 2017 roku recepta na wyjście z tej sytuacji jest niezmienna: porządny psycholog, inny trener i odcięcie się od rodziców.



Zacznijmy od końca. Agnieszka Radwańska z poziomu tenisistki zdolnej acz wciąż średniej do tenisistki wybitnej, a przynajmniej bardzo dobrej, przeszła w momencie rozstania zawodowego ze swoim ojcem. Dalsze trwanie układu córka (zawodniczka) - tata (trener) hamowało rozwój Radwańskiej. Zmiana szkoleniowca na kogoś z zewnątrz, a konkretnie na Tomasza Wiktorowskiego była strzałem w dziesiątkę. Aż nasuwa się sugestia by Janowicz poszedł śladem swojej rodaczki. Tym bardziej, gdy czyta się niektóre wypowiedzi jego rodziców:
- Na igrzyskach w Rio mojego syna interesuje tylko zwycięstwo. U niego nie ma minimalistycznego podejścia. Pracuje bardzo ciężko, nawet po 5-6 godzin dziennie - mówił w wywiadzie z Eurosport.Onet.pl ojciec najlepszego polskiego tenisisty.
- Jerzyk się nie wykłócał. To polscy dziennikarze opowiadają głupoty i szukają sensacji – przekonywali rodzice Janowicza, tym razem w wywiadzie dla Natemat.
Polak w 2016 roku rozstał się ze swoim długoletnim fińskim trenerem Kimem Tiilikainenem. Obecnie trwają poszukiwania jego następcy. Słusznie, skoro Fin nie był w stanie już wpłynąć na swojego podopiecznego to należało poszukać kogoś nowego. Jednakże nawet Brad Gilbert nie pomoże jeśli tak mocno w karierę zawodnika z Łodzi zaangażowani będą jego rodzice. Tym bardziej, że oni nie widzą nic złego w zachowaniu swojego syna, w jego emocjonalnym nieporządku i nie uznają, że kolejne porażki mogą być spowodowane trudnym charakterem ich dziecka. Gdy do sieci wypływa film, na którym widać jak polski tenisista gra na komputerze przez internet i w pewnym momencie ze złości niszczy sprzęt, to jaka jest reakcja jego najbliższych? Obrona przez atak na dziennikarzy oraz zaklinanie rzeczywistości poprzez dowodzenie, że Janowicz nie ma problemów z osobowością.




Tymczasem możesz mieć nawet największy talent, wypić cały kociołek napoju magicznego od Panoramiksa ale jeśli nie jesteś psychicznie gotowy do sportowej rywalizacji to sukcesów nie osiągniesz. I dopóki nie zrozumie tego sam zainteresowany, dopóty jego największym osiągnięciem pozostanie półfinał Wimbledonu z 2013 roku.



– Dość dyskretnie sygnalizowałem w swoich transmisjach ze spotkań Janowicza, że nie tyle niepokoi mnie jego gra, co jego osobowość – jego zachowanie. Na tych konferencjach prasowych znalazłem niestety potwierdzenie. Nadmierna miłość własna, zarozumiałość, brak zrozumienia, czym jest autorytet w życiu młodego człowieka, brak taktu, brak wyczucia.  Tenis wymaga odporności. Tej odporności niestety Janowicz nie ma – mówił w wywiadzie radiowym dla „Jedynki” legendarny komentator Bohdan Tomaszewski.


Moim zdaniem nie wszystko jest jeszcze stracone. Blisko 27-letni tenisista może wydostać się ze sportowego niebytu. Do tego potrzeba jednak nie tyle ciężkiej pracy na korcie czy na siłowni co przede wszystkim w poradni psychologicznej. Bo to, że Janowicz wciąż może grać jak równy z równym z najlepszymi pokazały jego niedawne dwa tegoroczne pojedynki. Oba przegrane, ale w sposób minimalny. W Australian Open Janowicz odpadł w 1. rundzie po porażce z Ciliciem 6:4,6:4, 2:6,2:6,3:6. Z kolei w Sofii uległ Dimitrowowi 6:4,3:6, 5:7. Kilka piłek inaczej zagranych i 248 na świecie zawodnik ograłby rywali ze światowego topu. 


Aby nie były to pojedyncze oznaki dobrej gry a stała tendencja zwyżkowa konieczne są radykalne zmiany u naszego tenisisty. Dawno polski tenis nie miał takiego talentu i żal byłoby za kilka lat wspominać łodzianina jako dobrze zapowiadającego się gracza, który jednak zupełnie zaprzepaścił swoje szanse. Oby za 2-3 lata nie trzeba było podsumowywać zakończonej kariery Jerzego Janowicza słowami Wyspiańskiego: „Miałeś chamie złoty róg, ostał ci się ino sznur”.

You Might Also Like

0 komentarze