Smutny koniec Ivicy Vrdoljaka
02:56Najdroższy piłkarz w historii Ekstraklasy (1,5 mln euro). Prawdziwy czołg w środku pola. Sukcesy z Legią: dwa tytułu Mistrza Polski, cztery Puchary Polski. Chorwat Ivica Vrdoljak kilka dni temu zakończył swoją karierę. W blasku fleszy? Skądże. Z poczuciem spełnienia? Wątpliwe - ostatnie dwa lata stracił z powodu kontuzji kolana. Kontuzji, której może nie tyle można było uniknąć, co inaczej jej przeciwdziałać.
Były
kapitan Legii Warszawa swój ostatni mecz rozegrał 17 maja 2015 r. przeciwko
Śląskowi Wrocław. W poniedziałek, 20 lutego 2017 r. przeszedł na piłkarską
emeryturę.
Zdrowie Vrdoljaka zaczęło się sypać dużo wcześnie aniżeli w 2015 r. Już w 2012
r. piłkarz chwalił się w wywiadzie dla gazety „Fakt”, iż jego przewlekłe problemy zdrowotne wreszcie odeszły w niepamięć, a wszystko dzięki…
znachorowi z Bośni. Gdy w grudniu 2013 r. miałem niezwykłą przyjemność i
zaszczyt przeprowadzać wywiad ze światowej sławy lekarzem dr Robertem
Śmigielskim, to wówczas poruszyliśmy temat chorwackiego pomocnika Legii.
Oto
fragment wywiadu:
Dominik Senkowski: Nawet jeśli piłkarz leczy się u znachora? Tak wynika z wywiadu, którego udzielił Ivica Vrdoljak.
dr Śmigielski: Ok, w tym wypadku bym się zastanowił.
Dominik Senkowski: (czytamy doktorowi Śmigielskiemu fragment wywiadu „Vrdoljak: Wyleczył mnie znachor z Bośni” udzielonego przez kapitana Legii gazecie „Fakt”. – Nareszcie wyleczyłem kontuzje. W poprzedniej rundzie to był mój największy problem, a zimą jedną nogą byłem już na stole operacyjnym. Oswajałem się z myślą, że na pierwsze mecze nie zdążę się wyleczyć. Wtedy koledzy z Chorwacji polecili mi specjalistę z Bośni, który pomagał już takim sławom jak Kaka, Inzaghi, Zanetti czy Djoković. Pojechałem do Bośni, gdzie spec od terapii manualnej, chiropraktyk wszedł mi głęboko palcami w pachwinę. Wyłem z bólu, następnego dnia wszystko bolało mnie jeszcze bardziej, ale po kilku dniach przestałem czuć dolegliwości i dzisiaj kontuzja to już tylko kiepskie wspomnienie. – powiedział Vrdoljak w marcu 2012 roku.)
dr Śmigielski: To niekoniecznie musiał być znachor. Chiropraktyka to taka specjalna dziedzina, podobna do rehabilitacji. W Stanach możemy spotkać dosyć dużą grupę chiropraktyków. Jak oni działają? Uciskają bardzo mocna na nerwy, wywołują ból, bramkują. To jest tzw. „efekt bramkowania”. Na czym on polega? Wywołujemy w jednym miejscu większy ból niż w drugim i tym samym gasimy go tam, gdzie był na początku. Jednak to może być złudne. Jeśli bowiem komuś się coś faktycznie naderwało, to za pomocą wspomnianych praktyk wcale nie udało się wyleczyć. Natomiast piłkarz może dzięki nim nie czuć bólu przez pewien czas. To jest właściwie dla niego najważniejsze. Jak mu się urwie, to się będzie martwił. Byleby nie bolało. Słyszałem o tym chiropraktyku z Bośni, ale bardziej przez Djokovicia niż przez piłkarzy. Trzeba zaznaczyć, że ci specjaliści nie są ludźmi z kosmosu. Taką wiedzę trzeba zdobyć, wyszkolić się. W Warszawie jest taka szkoła, w ramach której odbywają się kursy chiropraktyki. Ludzie uczą się tam jak mobilizować tkanki.
Dominik Senkowski: W przypadku sportowca jest to chyba jednak działanie na krótką metę?
dr Śmigielski: Może on uzyskać efekt tylko na jakiś czas. Ale czasami bywa to niezwykle skuteczne.
Dominik Senkowski: Ten uraz wrócił Vrdoljakowi kilka miesięcy później – w lipcu 2012 roku.
dr Śmigielski: Tak jak powiedziałem, mógł nie czuć bólu, ale to nie znaczy, że wyleczył kontuzję. Przez pewien czas nie bolało go, bo to tak jakby wziął lekarstwo. Poczuł się fantastycznie, myślał, że go wyleczono. A jednak nie. Bo są pewne racjonalne dowody na to, że coś się urwało. Jeśli robimy badania i okazuje się, że coś jest naderwane – to jest naderwane. I choćbyśmy nie wiem jak włożyli palec, to dalej będzie naderwane. To dość logiczne."
Kluczowe wydaje się sformułowanie: „mógł nie czuć bólu, ale to nie znaczy, że wyleczył kontuzję”. Nie wyleczył. Wszystko wskazuje na to, że Vrdoljak od kilku lat grał z urazem kolana. Kolana, które w końcu musiało powiedzieć: „stop”. I powiedziało. W dodatku na tyle dosadnie, że zawodnik nie zdołał już wrócić do gry i ostatecznie kilka dni temu zawiesił buty na kołku.
Morał z tej historii jest taki: sportowcu, nigdy nie lekceważ swojego zdrowia. Chorwat podobno długo nie był przekonany do tego, by poddać się zabiegowi. W końcu w sierpniu 2015 r. przeszedł operację. W listopadzie tamtego roku przyznał zaś:
Chciałem uniknąć operacji, ale nie miałem innego wyjścia
Konsekwencje igrania ze zdrowiem mogą być jak widać bardzo poważne: Vrdoljak od 2015 r. nie zagrał już w piłkę, stracił opaskę kapitańską w Legii, ostatecznie też opuścił Łazienkowską w sierpniu 2016 r. Gdyby nie ta historia z kolanem, być może spełniłby on swoje wielkie marzenie: zagrać z "Wojskowymi" w Lidze Mistrzów.
P.S. Jako, że jak sam się nie pochwalisz, to nikt cię nie pochwali to mogę jeszcze dodać, że wspomniany wyżej wywiad z dr Śmigielskim to jak do tej pory
najdłuższy jakiego udzielił prasie ten ceniony lekarz. Półtorej godziny bardzo
przyjemnej i rzeczowej rozmowy. Oto linki do dwóch części wywiadu:
0 komentarze